
Dość dawno mnie tu nie bylo. A tak wiele się wydarzyło. Najwięcej przykrego. Ale Maja mówi, że wszystko co zle prowadzi do dobrego. A ja myślę, że wszystko jest po "coś". Po cos przyszłam....Po cos pracuję w tym Banku z chorymi na punkcie "planów" i "biznesu", "nowych "kejsów"" ludźmi. Nawet wiem już po co to wszystko. Żeby powiedzieć KONIEC. TO OSTATNI RAZ. Teraz mam coraz więcej odwagi, żeby iść własna drogą. Żeby nie stresować się 5 kierownikami, trenerami, dyrektorami... Teraz już wiem. Że jeśli robisz coś z obrzydzeniem nigdy nie będziesz tego robić dobrze. Niecierpię sprzedawać. A przynajmniej nie w taki nachalny, agresywny sposób. To nie ja. Ja lubię ludzi. Rozmawiać z nimi. Dawać im coś pięknego:) o czym myślę? o sklepiku ze słodyczami, aniołkami:) o pracowni florystycznej:) dać ludziom radość:) a nie raty do spłacania:) może będę szczęsliwa w swojej pracy. Pod jednym warunkiem. To nie będzie ta praca:) Kiedy??.... już niedługo. Mam nadzieje... mam nadzieję, że uda mi się wszystko załatwić w miarę szybkim czasie i stanę sama na nogi. Wolna od planów, kredytów, kont, nudy. Jestem gotowa na problemy. Ale wiem jedno....to będą moje problemy. Radość w pracy...a nie ból każdego poranka. Błagam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz