Witam we fiołkowym świecie!

Kochani, witam w dolinie fiołków. Może się kojarzyć pesymistycznie- ale mam nadzieję, że tak nie będzie. Zapraszam.

wtorek, 7 września 2010

zawód- sprzedawca...

Praca w banku. Jak to pięknie brzmi. Moje stanowisko jeszcze piękniej. Relationship manager. A jaka jest prawda? pod pięknie brzmiącym stanowiskiem kryje się nic innego jak sprzedawca. Kredytów, kart, rachunków. Pozyskiwanie klientów. Pracując na tym stanowisku utrzymujesz całą bandę ludzi, którzy uczą cię jak masz to robić. Co mnie szczególnie irytuje, bo nie pracuję w tym pierwszy miesiąc ani rok. Przyjeżdża sobie taki szkoleniowiec, słucha Twoich rozmów z klientem- a to przez telefon, a to na żywo. Oczywiście starasz się wypaść świetnie, a jak wiadomo im bardziej się starasz tym gorzej wychodzi. I skóra cierpnie na myśl, co takiego ten szkoleniowiec o tobie pisze, myśli. Czy mówisz wystarczająco gramatycznie. Zaczynasz składać zdania 5-krotnie podrzędnie i nadrzędnie zbudowane. Klient robi coraz większe oczy, a ty...marzysz aby ten dzień się skończył.... I mało ważne, że jak dotąd nieźle ci idzie w pracy. Przy takim gościu wyjdziesz zawsze na ostatniego debila...
Czasem zastanawiam się co lepsze, pięciu szefów nad sobą i praca na etacie, czy dzialanie na własną rękę z fiskusem, zusem itd. nad sobą. Wciąż się zastanawiam.
Co jeszcze? Zimno. Psa by nie wypuścił a ja się dowiedziałam, że mam mieć jeszcze więcej spotkań z klientami. Długa historia...

1 komentarz: